MENU GŁÓWNE:
Jaki jest HOVAWART:
Chcę mieć HOVAWARTA:
Mam HOVAWARTA i co dalej?
Nasze psy:
Ot, fotka:
 

najbardziej psi ze wszystkich psów -  HOWAVART

 

<< powrót do działu ANEGDOTY <<

ANEGDOTY- ZDROWIE I WECI:

czyli luźne rozmowy nie tylko o tym co ważne

 

Julka: - Ale Wy jestescie, nikt sie nie pyta co tam u naszego ucha! A poniewaz chce powiedziec, co u naszego ucha, to musze sie sama o to zatroszczyc: Julko, powiedz nam wszystkim, bo bardzo jestesmy ciekawi, po nocach nie spimy z tej ciekawosci, powiedz nam wiec, co u Waszego ucha? O, jak milo, ze ktos sie pyta! No wiec opowiem, skoro juz tak strasznie chcecie: na poczatku nic nie wrozylo sukcesu. Z przerazeniem myslalam nawet, ze moze jednak trzeba bedzie zastosowac glupiego jaska. Ale nie ustawalam w trudach, bylam delikatna, cierpliwa, robilam z siebie idiotke nadajac osobowosc Plynikowi do mycia uszu i Pani Masci tez. Ruchy mialam posuwiste jak baletnica, jak prestidigitator sprawialam, ze moje dlonie znikaly i pojawialy sie przy uchu w niezauwazalny sposob.

Brakowalo mi rak, ale radzilam sobie jak moglam tymi dwiema, co mam (nawet lakier z paznokci mi nie zlazl...). Cierpielismy oboje psychiczne katusze, Pan Histeria i ja. Kiedy udawalo nam sie zaaplikowac co trzeba, oboje szlismy spac, tak bylismy wyczerpani. Az wreszcie dzisiaj stalo sie to, co nie musialo sie stac, niestety i obawialam sie, ze nie stanie sie nigdy. Otoz dzisiaj Pan K odkryl, ze drapanie w srodku ucha jest fajne. To wlasnie odkryl. Oboje bylismy tym odkryciem wstrzasnieci, chociaz ja sie tego spodziewalam, bo sama lubie sie drapac w srodku ucha, a Pan K ma ku temu niepomiernie lepsze warunki. Bylismy tak wstrzasnieci, ze prawie poszlismy spac z wrazenia. Pan K przewalil sie na plecki i mruczal z zadowolenia, a ja wiercilam, krecilam, zmienialam waciki, tez mruczalam, rapalam pod paszka i czyscilam i namaszczalam, normalnie jak zawodowa gejsza. I ucho zdrowieje. Jest bladziutkie i nie swedzi. I naprawde zazdroszcze Wam, ze pewnie nie rozumiecie, jakie to dla mnie wielkie szczescie, ze moglam wsadzic swojemu psu watke do ucha i taki sukces, jakbysmy zdali trudny egzamin.

______________________________________________________________

Ewa: - Julka, mam dla ciebie kolejne bojowe zadanie: przekonaj K, ze czyszczenie zebow jest najfajniejsza rzecza pod sloncem. Potem podaj nam dokladna recepte, jak to zrobic. Albo jeszcze lepiej: przekonaj Bojara, ze czyszczenie zebow jest najfajniejsza rzecza pod sloncem. Dzis przegladajac psu uzebienie zauwazylam, ze czas na konkretne czyszczenie. Niestety po tym grzebaniu w zebach Bojar sie do mnie nie odzywa. Obrazil sie smiertelnie i nie chce nawet podejsc (zachowuje sie prawie tak jak wtedy, gdy mu przylepilam na nosie papierek i chcialam nauczyc "wstydz sie").

______________________________________________________________

Julka: - A jak Pongutkowi sie podoba jego czyscidelko do zebow? Pan K jest absolutnie zachwycony tym kolorowym smiesznym, co mu kupilam. Nazwalismy to 'szyszka' i chyba dawno nie mial z czegos takiej radochy! Odkad wrocilam do domu nie rozstaje sie z tym, nosi wszedzie ze soba i ciagle zuje. Oraz naturalnie zywi glebokie przekonanie, ze wszyscy sprzysiegli sie, zeby mu to odebrac sila, wiec jak ktos sie zanadto zblizy, to dramatycznie pada na swoja szyszke zakrywajac ja wlasnym cialem. Ale o dziwo, jak moja mama wrocila do domu i powiedzialam mu: Pokaz, co dostales, to polecial, przyniosl i dal sobie wyjac z pyska i obejrzec!

______________________________________________________________

Ewa B: - Dwa tygodnie temu Bohun ukradl mi rekawiczke polarowa przy zakladaniu na moja reke. Dwa tygodnie obserwacji, paniki, obserwacji kazdej kupy. A do tego opowiesci Kasi Jamalowej o Jamalu ktory polknal zabawke pluszowa... Moja wyobraznia nie miala konca. Wczoraj intuicyjnie cos mnie gnalo po pracy do domu. Wracam, Bohun nie merda ogonem przy furtce, tylko siedzi z boku i czegos jakby pilnowal. Pilnowal wyrzygana rekawiczke polarowa. Radosc moja nie miala konca i trwala 3 sekundy.Chcialam odwrocic jego uwage, a kiedy sie schylalam po nia, ponownie ja polknal!!!!!!!!! Oszczedze Wam co sie dzialo w poliklinice, kiedy pies dostal cala serie plynu, aby wywolac wymioty. Powiem tylko tyle, ze kiedy wreszcie wymiotowal, ja lezalam z nim na sniegu placzac ze szczescia i zlosci... Dzis rano wyjmowalam mu 40 cm patyk, ktory utkwil mu w gardle w czasie biegu po niego (a tak nie lubie patykow, zawsze mam zabawke, ale po wczorajszej akcji chcialam mu sprawic frajde). Teraz znowu siedze i panikuje. Moze ktos by sie zamienil - chocby na chwile, na inny model. Tego rodzaju zdarzenie, jak szew na nodze, ukradzione rzeczy Saszy, zlodziejstwo sciereczek kuchennych, to juz standard, niegodne aby dzielic sie opowiesciami...A co sie stanie jutro? Juz nawet boje sie myslec...

______________________________________________________________

Ula: (po zabiegu) - Wczoraj za rada Kasi ubralam Exita na noc w majty, tym bardziej ze rana troche sie rozeszla, dzisiaj pojechałam do weta dostal dodatkowy antybiotyk i spray na rane. Wskutek tych wszystkich zabiegow Exit sie na mnie smiertelnie obrazil. Juz rano nie reagawal na moje zaczepki, to przez gacie, nawet nie chcial smakolykow, a po psiknieciu na rane, wypalil do ogrodu i tam siedzi , a mnie olewa, nawet propozycje zabawy odrzuca. Jak postepowac z takim zachowaniem psa, czy tez nie zwracac uwagi? On czesto ma takie reakcje. Teraz kiedy jest jeszcze taki nieszczesliwy po zabiegu to chcialabym go wypiescic, wybawic, a on manifestuje mi swoja niecec, to przykre.

Kasia G: - Obraz sie na niego smiertelnie. Mniej wiecej tak jakby ci odgryzl reke. Jak zobaczy ze Ty jestes jeszcze bardziej obrazona, niz on, to na pewno mu przejdzie :) Testowalam na Jamalu:)

Ula: - Kasiu tak tez zrobilam i udalo sie!! Juz sie wybawiliśmy i jest dobrze.

____________________________________________________________

Ania M: (Posiadaczka Haovarta (to bardzo rzadka rasa) - Dzisiaj Morgan mial wszczepiony chip ( zupelnie nie rozumiem dlaczego ZK upiera sie przy tatuazach, to byla chwila, nawet nie zauwazyl). Oprocz tego obstalowalam mu paszport. Jak go obejrzalam w domu, to malo sie nie posikalam ze smiechu. Pani wetka (nie nasza) na pytanie, czy zalozyc psu kaganiec mowila , ze nie trzeba, to takie lagodne psy. Pomyslalam, ze pewnie jeszcze nie spotkala Kedwesza i Marlowa, to tak mowi, ale zrozumialam, ze rozpoznala rase. I tu sie nie zrozumialysmy. Potem pani wypelniala pol godziny formularze. Korzystala z jego ksiazeczki zdrowia, gdzie nasza vetka dosc niewyraznie napisala hovowart. Wiec ja napisalam nad tym wyraznie hovawart. Widocznie wtedy pani sie zorientowala, ze to nie czarny golden ;-)))), ale zeby nie wyjsc na glupia o nic nie pytala. I wiecie jaka rase mi wpisala - HAOWART. Wiec wkrotce czarny HAOWART wybiera sie na Wilno, Litwini drzyjcie!!!

______________________________________________________________

Rafal: - Wet zapisywal do komputera dane moje, imie psa, potem mial miejsce na rase, wiec bez podnoszenia oczy znad ekranu tylko sie upewnil: "Golden, tak?", "Nie", "???!!!... Labrador?", "Nie", "???!!!... No to co to jest?"

Ewa: - To tak jak w Katowicach, gdy Bojarkowi zszywali lape:

- Moze zaloze mu kaganiec?
- Nie trzeba, tyle razy mialem do czynienia z ta rasa i jeszcze sie nie zdazylo, zeby ktorys ugryzl.
Hmmm, wydalo mi sie to nieco podejrzane, ale mysle sobie, Katowice to nie Pszczyna. Po zszyciu lapki lekarz wpisuje dane moje, psa. Imie, wiek, kolor (nie mieli w bazie masci plowej), no i rase - golden.
- To nie jest golden.
- Jak to "nie golden"? To co to jest?
- Hovawart!
Lekarz wola swojego kolege, tez lekarza:
- Chodz tu i powiedz mi co to za rasa.
- Jak sie mnie tak pytasz, to pewnie nie ta, o ktorej mysle.
- A o ktorej myslisz?
- No, ze to jest golden.
- To to nie jest golden.
- A co?
- Hovawart.

______________________________________________________________

kabanta: - Ostatnio jestem ukierunkowana oczywiscie na stawy tylnych lap - wczoraj w googlu wbilam sobie "choroby stawow" szukajac czegos dotyczacego dysplazji, stawow biodrowych, kolanowych, skokowych itp. Jakiez bylo moje zdziwienie, gdy na drugiej pozycji wyswietlilo mi sie "choroby.. stawow karpiowych"! Patrze, patrze, zastanawiam sie - a co to za cholera te stawy karpiowe??... zaden wet o czym takim sie nawet nie zajaknal, to moze my mamy te stawy w porzadku??... Aale moze lepiej jednak przeczytac o co chodzi???!!!... Sto mysli w glowie, zanim nie spojrzalam linijke nizej, a tam jak byk widac "zywienie ryb"! ... To sie nazywa fiksacja, co? ;-)))

Kasia G: - O ja! Ja tez wytezylam umysl i sie zastanawialam, czy moze ludzie maja co innego i to o ludzi chodzi! Bez komentarza :)) ;p

Julka: - Ja dzisiaj przez szesc godzin mylam kuchnie i strasznie mnie bola stawy karpiowe...

______________________________________________________________

<< powrót do działu ANEGDOTY <<

 

 

projekt wykonanie i administracja - Katarzyna Włodarczyk