MENU GŁÓWNE:
Jaki jest HOVAWART:
Chcę mieć HOVAWARTA:
Mam HOVAWARTA i co dalej?
Nasze psy:
Ot, fotka:
 

najbardziej psi ze wszystkich psów -  HOWAVART

 

<< powrót do działu ANEGDOTY <<

ANEGDOTY- W DOMU I OGRODZIE:

 

 

Julka: - Wiecie, naprawde moj hovek mnie dzisiaj zaskoczyl: po wizycie listonosza udalismy sie w dluga i niebezpieczna droge do skrzynki, zeby wyjac listy. Poza rachunkiem za komorke byly tam same smieci, glownie ulotki wyborcze kandydatow. Jako, ze Kedwesz za nieskakanie pod skrzynka dostaje czasem w nagrode jakas rekalmowke, zeby mogl ja sobie poszarpac (dlatego tez nasz ogrod wyglada jak wysypisko smieci), a tym razem pieknie nie skakal, wybralam wiec dla niego najbardziej lakomy kasek: ulotke Pieknego Romana. Po licu Romana blaka sie na tym zdjeciu lekki, tajemniczy usmieszek, a za nim orzel rozposciera swe skrzydla. Wsadzilam ulotke psu do pyska (Romanem na zewnatrz) a Pan K pomamlal, pomlaskal, spojrzal na mnie z nieskrywanem oburzeniem i pogarda i wyplul ulotke na ziemie. Biedny, wzgardzony Roman Giertych lezy teraz na naszym podworku twarza do slonca, a Kedwesz zabija niesmak w pysku ulotka Media Markt Nie Dla Idiotow...

Ewa: - Bojar jeszcze nie otwiera samodzielnie skrzynki na listy, bo takowej nie mamy (ukradziono nam skrzynkę i zapewne sprzedano na złom). Za to robi polowania na listonosza, który wkłada listy do furtki. Na szczęście my też robimy polowania na listonosza, więc Bojarowi zostają do czytania tylko ulotki reklamowe.

______________________________________________________________

Ewa: - Kupiłam proszek do prania. Tak, tak... właśnie, proszek do prania. Mały kartonik 400g. Postawiłam na blacie w kuchni (bo w kuchni mam pralkę a właśnie zamierzałam prać). I nie uwierzycie co pies zrobił . Ukradł kartonik? No, prawie, ciepło, ciepło.... Wskoczył na blat? - jeszcze cieplej, prawie gorąco... No dobrze, zdradzę tajemnicę - wskoczył na blat, żeby ukraść kartonik. Niby nic niezwykłego. Tylko, że on wskoczył wszystkimi czterema łapami jednocześnie i do tego bez rozbiegu.

Julka: - Kedwesz jak zwykle na równi z Bratem Młodszym Chyba przedwczoraj wskoczył na stół tak jak stał: wszystkimi czterema łapami i bez rozbiegu. Ewa, próbuj dalej.

Ewa: - Ale Bojar miał trudniej, bo blat jest niestandardowo wysoki (5cm wyższy niż normalne), a poza tym stół jest szerszy, więc K było łatwiej się na nim zmieścić, a Bojar musiał walnąć głową w ścianę przy wyskoku.

Julka: - Ale stół ma tylko cztery nogi i to jedną za krótką i się kiwa, więc po wskoczeniu K musiał złapać równowagę!

Ewa: - O sukcesie mogłabyś mówić, gdyby ten stół miał dwie nogi i obie za krótkie...

______________________________________________________________

Julka: - Ostatnio zabrałam się za cotygodniową segregację śmieci. Mój tata od jakiegoś roku prowadzi szczytną akcję "Rodzina Wolinów Dla Zbawienia Planety Nieważne Że Sami Utoną W Śmieciach". Akcja jest niewygodna w prowadzeniu, jeśli nie ma się trzech pięknych, opisanych kubłów na śmieci, do których można wkładać poszczególne odpady. My nie mamy, bo nie ma ich gdzie postawić, więc generalnie po całym domu walają się pozgniatane kartony po sokach, miliony buteleczek po jednodniowych sokach marchwiowych, plastikowe pudełka i kupy gazet - no koszmar. Ale wracając do sedna: zabrałam się za pakowanie tych rzeczy do worków, obeszłam cały dom w poszukiwaniu kartonów (Pan K obserwował mnie bacznie cały czas) i kiedy wydawało mi się, że znalazłam już wszystkie rzeczy nadające się do worka z napisem MAKULATURA, zasiadłam, aby odpocząć i pokontemplować. I wtedy usłyszałam rumor w gabinecie, a po sekundzie w drzwiach pojawił się Kedwesz ze swoją sztandarową minką Małego Pomocniczka i sprasowanym kartonem po soku malinowo-rabarbarowym w zębach. Oniemiałam z zachwytu. Oczyma wyobraźni widzialam, jak podchodzi do mnie i podaje mi karton ze słowami "Na chwałę matki Ziemi"... Zrobił dwa kroki w moją stronę... i z jego pyska znikła mina Małego Pomocniczka, aby zrobić miejsce minie Małego Niszczyciela. K zrobił w tył zwrot i pognał do salonu rozerwać karton na strzępy. Ale za to oderwał plastikową zatyczkę i nie musiałam się z nią szarpać łamiąc paznokcie. Mój Mały Segregator...

______________________________________________________________

Honorata: - U nas furtka jest obowiazkowo zamykana na klucz, bo Kolezneczka umie otworzyc kazde drzwi z klamka, wiec i te. Odnosnie ucieczek, to moja sunia byla poszukiwana przez moich rodzicow po tzw. calej wsi - my bylismy w pracy, a ona jak zwykle powinna rozrabiac na podworku m.in. trenujac kury. Mama i tata w panice objechali wszystkie pola i laski po ktorych sie zazwyczaj wlloczymy. Poruszyli okolicna rodzinke i znajomych do ktorych chodzimy. Zdarli gardla przywolujac Florie... - a psa nigdzie nie bylo. Pewni nasze zlotko ktos wsadzil do samochodu i pojechala :(. Wtedy przyszlo olsnienie, przeciez pies lubi sam cichaczem otworzyc drzwi i konspiracyjnie polozyc sie za kanapami pod kaloryferem w malym pokoju. Mama jak torpeda wrocila do domu i... cudowne odnalezienie - FLORIE grzecznie spi i nic nie wie o swoim zaginieciu i poszukiwaniach. Mama skwitowala zajscie tak - to ruda malpa!!! Przez nia dostalabym zawalu. Zwariowac mozna w takim domu! Po czym wyciagnela kosc z zamrazarki... Co te piesy wyrabiaja z nami :)))!!

______________________________________________________________

Dorota: - W glebi duszy zawsze myslalam, ze gdyby Hoover byl sam w domu i przyszedlby zlodziej, to Hoover przyjaznie zaprosilby go do srodka. A od dzis nie jestem juz tego taka pewna. Otoz, od tygodnia kreca sie u nas robole i demoluja mi chalupe. Hoover traktuje ich przyjaznie, wita, nadstawia do drapania. Rano, wyszlam do sklepu, zostawilam w domu tylko sprzataczke i psy. Kiedy przyjechali robole, na pewniaka wchodza do domu, bo czuja sie juz jak u siebie. A Hoover postawil jednemu lapy na amionach i wypchnal za drzwi. Robole troche sie wystraszyli i pognali do samochodu po kielabase. Tymaczasem ten polozyl sie w progu i warczal na kazdego kto sie zblizal ( z kielbasa!) Musieli czekac az wroce. Kiedy przyszlam przyjaznie sie z nimi przywital i juz nie zwracal na nich uwagi. Kurcze, jednak te psy nie sa takie durne, jak zawsze myslalam!

______________________________________________________________

Julka: - Przypomnial mi ten dzien, kiedy maly Pan K pochowal mnie zywcem... Byl to piekny, wakacyjny dzien naszego pierwszego lata, czyli majowy Pan K mial kilka miesiecy. Poniewaz sen mam twardy, a domyslam sie, ze poprzedniej nocy duzo nie pospalam (bo Pan K mial tylko kilka miesiecy...), wiec nie obudzilo mnie nic, co dzialo sie na moim lozku. Obudzilam sie sama, w sposob naturalny, i pierwsze co poczulam, to zapach swiezej ziemi. I tak sie strasznie poczulam rozgoryczona, ze przeciez nie po to tyle razy afirmowalam, ze umre bezbolesnie, a ubrane w rozowe suknie anioly o aksamitnych skrzydlach zabiora mnie do krainy wiecznego szczescia, gdzie dostane karnet na basen, zeby teraz zostac pogrzebana zywcem. Czulam ziemie na twarzy, na szyi... Walczylam ze soba, czy otworzyc oczy i zobaczyc ciemnosc, ewentualnie twarz robala z bliska, czy pozostac w blogiej nieswiadomosci, ale ciekawosc wygrala. Otworzylam oczy. Pierwsze co zobaczylam, to czarny podpalany, ale jednak dziwnie znajomy maly hovawart. A drugie, to pusta doniczka po drzewku szczescia mojej mamy. Drzewko zas (bardzo porzadnie zasadzone) wyrastalo teraz z malego kretowiska na moim brzuchu. Kochany Pan K, pomyslalam, taki maly, a juz o wszystko potrafi sie zatroszczyc...

______________________________________________________________

M: - Dziewczyny zalamie sie chyba z tymi moimi czortami. Siedze wlasnie z wami tu sobie popisuje i patrze, patrze ze jakos ciemno mi za oknem.Noc, noca, ale za oknem mam kilka wielkich choinek z kolorowymi lampkami.Wyszlam i widze, ze sie nie swieca,wiec poszlam z latarka sprawdzic.I co widze? Zezarty kabel od lampek i wtyczka ktora byla podciagnieta do pradu do domu. Te diably tam wlazly i pozarly kabel i wtyczke (wtyczke odnalazlam zzuta w otwartym kojcu). Tylko nie wiem jak tam wlazly,bo tamten teren przed domem jest zagrodzony i jest tylko furtka,czyzby ja otworzyly??? Zla jestem jak osa,ale z drugiej strony ciesze sie,ze zadnemu psu nic sie nie stalo,bo mogl przeciez oberwac pradem.A tak bylo pieknie wokol domu,blyszczaco,swiecaco i kolorowo :((( Ale ostatnio codziennie wycinaja mi jakis numer, szczegolnie ten czarny Sambo,polroczny wilczarz.Dziad jeden wyrosl jak koszykarz,jak byl malutki to byl najspokojniejszy na swiecie szczeniak. A teraz ???? Snu na niego nie ma, nie mialam jeszcze takiego diabla.Przed chwila ....patrze,a tu pelno sliny na podlodze,psy cos wylizuja i robia glupie miny.A ten czarny Sambo mocno sie slini i trzepie glowa.Wystraszylam sie ze cos sie stalo...ale widze,ze cos ma w pysku i ucieka. Dorwalam czorta i wiecie co ukradl??? CYTRYNE i wypil z niej wszelkie soki, dlatego tak sie slinil i krzywil. Jezu drogi, czy dzisiejszy dzien a wlasciwie noc tylko na tym sie skonczy ???

______________________________________________________________

Honorata: - Wracajac do atmosfery, aury i oprawy swiat, to ta zupelnie prysla na moim podworku. Florie doszczetnie pogryzla, porwala lampki choinkowe! Sciagnela ozdoby i swiatelka z barierki wokol tarasu. Teraz mozemuy zaswiecic jedynie swoiatlo, bo nie dzialaja zadne!!! Mielismy - w sumie mamy - choinke taka cos 3 m, tez na tarasie. Na niej tez nie pala sie swiatelka i czesc lancuchow okazala sie zbedna, a wrecz " szpecila " drzewko. Zdaniem Florie. Drzewko jest do polowy rozebrane, a lancuchy walaly sie po podworku - stylizacja swiateczna swiekszyla zasieg!!! Oj, zadowoleni nie bylismy z tej zmiany wystroju, ale coz. Skoro dziewczyna jest tak pomyslowa! Nie mamy argumentow - Mikolaj juz byl. Najwazniejsze w tym wszystkim, ze nie zrobil jej krzywdy prad. Na szczescie w ciagu dnia wszystko bylo wylaczone. Oj te Hovcie:-). I jeszcze jedno osiagniecie. Skoczny Florie nawet potrafi sciagnac stroik z drzwi wejsciowych. Panci sie pomieszalo - na pewno tak mysli - naczepiala jakis pierdul w roznych miejscach, a pies ma teraz ROBOTE!!!

______________________________________________________________

M: - Przed chwila zrobily MI obciach, bo ksiadz chodzi po koledzie, a zanim wszedl do domu, Bosfor zezarl kropidlo, tylko wiory lezaly na pontoniku :))) Ale ksiadz sie usmial Bo ma 2 mlode owczary I duzo wie na temat pozerania rzeczy niejadalnych. Dzieki BOGU, ze mam fajowego ksiedza :)

______________________________________________________________

M: Kilka dni temu np maz byl sam w domu, siedzial cos czytal w internecie, a psy biegaly po podworku. Raptem dzwonek do drzwi... Zdziwil sie, bo my mamy caly posesje pod kluczem I jak ktos chce wejsc to dzwoni przy furtce, a nie do drzwi wesjciowych. Wiec moj maz poszedl sprawdzic,otwiera drzwi i widzi........mojego 6 miesiecznego wilczarza, ktory jak sie zbliza pora karmienia, staje lapami na drzwi wejsciowe, ale tym razem tak skoczyl ze nacisnal dzwonek. Moj maz dlugo jeszcze smial sie Sam do siebie. No I widzicie, zeby miec w tym momencie nagrode czy kliker, to pies nauczony dzwonienia do domu jak ta lala :)))

Dorota: - Dreamka tez dzwoni d drzwi, kiedy nie chca jej wpuscić. Za pierwszym razem Dorota mówi, że nikogo się nie spodziewala, wiec poleciala do lazienki sie ubrac I uczesac. Otwiera drzwi - a TU zadowolona Dreamka!

______________________________________________________________

Honorata: - Powiedzcie gdzie mozna kupic psu okulary!!! Nie daje rady - 2 para zalatwiona w ciagu 1 tygodnia ( a 3 w karierze - wszystkie moje). W zeszlym tygodniu oddalm okulary wykrzywione w chinska osemke, o szklach pogryzionych nie wspomne. W piatek odebralam nowki sztuki i pilnowalam jak zierenicy oka - kurde tak mi sie wydawalo. Hovek to lobuz i cwaniak jakich malo. Ale do sedna... Wczoraj na wiecor... zdjelam okulary, aby sciagnac golf - sytuacja pod pelna kontrola. Florie spi jak trup za kanapa - ok, nie wkladam do futeralu, bo juz zakladam je ponownie. Nim zdazylam odlozyc golf do szafki ( 2 kroki), a tu okularow juz nie bylo i psa tez. Cholera jasna kiedy ona to zauwazyla!!! Normalnie kupie jej kaganiec, bo za drogo mnie kosztuje jej nowe hobby. Chyba kupie szkla kontaktowe.

kabanta: - Odpukac, Banta na taki pomysl jeszcze nie wpadla... ale moja psina w ogole jest taka calkiem spokojna! Az sie czasem niepokoje, na szczescie niedawno przegryzla mi kolejne ramiaczko u stanika, co jest mi na reke, bo od lat szukam pretekstu, zeby kupic jakis nowy ;) A dzisiaj gwizdnela Wackowi lampke czolowa (taka na tasmie) - czyli moj hovek w normie, jak rozumiem. Tyle ze ona nie znika, nie ucieka - tej cechy zlodzieja nie posiadla. Po prostu przechodzi obok czegos, to cos tak samo mimochodem wpada jej do pyska, a ona - niczemu przeciez nie winna - tym samym krokiem idzie dalej, np. do siebie, albo rozklada sie na dywanie i z mina "poswiecenie w poczuciu obowiazku" to cos zzera.

______________________________________________________________

<< powrót do działu ANEGDOTY <<

 

projekt wykonanie i administracja - Katarzyna Włodarczyk